teethZęby szynszyla rosną przez całe życie (średnio od 5 do 7 cm rocznie), dlatego też istotne jest udostępnienie szynszylom gryzaków, gałązek i innych twardych przedmiotów, które pozwolą na ścieranie zębów. 
W przeciwnym razie ząbki mogą przerosnąć i sprawiać szynszyli ból, dyskomfort, a w ostateczności śmierć. Przerośnięte zęby to nie tylko wynik złej diety, może to być również genetyczna wada zgryzu. 
 
Oznaką przerośniętych zębów może być m.in.: 
  • ślinienie się
  • brak apetytu = nagła utrata wagi
  • wydzielająca się ropa z oczu
  • osowiałość
  • wyłysienie pyszczka oraz przednich łapek (szynszyla próbuje wycierać wilgotne futerko)
  • głośne zgrzytanie zębami
  • łzawienie
  • ocieranie pyszczkiem, jakby szynszyla chciała zmniejszyć ból

Zdrowe zęby powinny być koloru żółtego, a nawet pomarańczowego, jeśli są np. blade (białe) może to oznaczać brak niezbędnych witamin. Nieodpowiednia dieta i brak możliwości ścierania zębów może doprowadzić do tego (choć na zdjęciu jest i tak zbyt dramatyczny przerost):

 


Taki przerost kończy się tym, że szynszyla nie może jeść, traci błyskawicznie na wadze i jesteśmy zmuszeni ją uśpić, a tego nie życzę żadnemu z Was. Żeby ustrzec się przed tego typu sytuacjami pamiętajmy o tym, żeby:
 
  • stosować wysokiej jakości karmę, która jest nie tylko bogata w witaminy, ale posiada odpowiedni poziom twardości,
  • umieścić w klatce sepię, specjalne wapienko do gryzienia
  • serwować szynszylom gałązki np. jabłoni
  • udostępniać szynszylom zabawki, które mogą gryźć – np. domek z grubszych konarów
  • zapewnić stały dostęp do siana (!)
  • ograniczyć ilość „słodyczy” (czyli owoców, które zawierają dużo cukru), ponieważ spożywane w nadmiarze nie tylko powodują ryzyko zachorowania na cukrzycę, ale również i próchnicę, która może skończyć się tym:
Na filmiku lekarz wyrywa chory ząb, a dziurę po nim zapełnia, po to by nie wdzierały się tam resztki jedzenia. Jeśli chcecie, żeby Wasze szynszyle cieszyły się zdrowymi zębami przez długie lata pamiętajcie, że najważniejsza jest odpowiednia obserwacja, która pozwoli na czas wyłapać objawy. Wiele objawów może wprowadzać w błąd – np. łzawienie. Jeśli zauważymy, że coś jest nie tak,  bezzwłocznie udajmy się do doświadczonego weterynarza. Ten w razie potrzeby wykona zdjęcie rtg i podejmie odpowiednie działania.
 
Czy mieliście już może problemy z zębami swoich szynszyli? Jeśli tak, podzielcie się przeżyciami w komentarzach.
Share:

4 comments

  1. Dominika 28 stycznia, 2015 at 10:14

    Witajcie, nazywam się Dominika i właśnie pożegnałam na zawsze moją wierną towarzyszkę.
    Pysia była szczęśliwą szynszylą, jako przyszły lekarz weterynarii zawsze starannie dbałam o jej dietę oraz zapewniałam jej urozmaicone gryzaki, wiedząc jak ważne jest stymulowanie procesów ścierania zębów u gryzoni.
    Nie uchroniło to jednak mojej pupilki od problemów związanych z wadą zgryzu i niestety borykałyśmy się z problemami przerastających zębów.

    Wszystko zaczęło się właśnie od łzawienia oczu, nie lekceważcie proszę tego sygnału, ponieważ jest to pierwszy objaw tego, że w pyszczku Waszego zwierzaka dzieje się coś niepokojącego.
    Równie istotną sprawą jest odnalezienie w Waszej okolicy lekarza, który zna się na zwierzętach egzotycznych. W brew pozorom nie każdy lekarz będzie wstanie Wam pomóc!!!!!

    W naszym przypadku łzawienie zostało zaleczone antybiotykiem, niestety nie trafiłyśmy do odpowiedniego lekarza, dlatego w późniejszym okresie zaczęła iść ropa z oka. Było źle, szynszyla schudła, a ja biegałam od weterynarza do weterynarza desperacko szukając kogoś, kto pomoże mojej Kulce. W końcu udało się, zrobiliśmy zdjęcie i wyszło na nim jak na dłoni, że mamy do czynienia z ropniem okołozębowym. Diagnoza była ciężka, ale jeszcze gorsze były rokowania-weterynarz załamywał ręce, bał się podjęcia operacji i jedyne co nam zostało to dalsza antybiotykoterapia i nadzieja, że stan zapalny się wycofa.
    Było ciężko, ale dzięki Bogu, wytrwałości Pyśki, mojemu całkowitemu poświeceniu i oddaniu sprawie- udało nam się wyjść na prostą. Pysia znów cieszyła się życiem, wesoło chrupała swoje przysmaki i podjadała sianko. Byłam szczęśliwa, że udało mi się jej pomóc.
    Niestety los chciał, że ropień okołozębowy nie był jedynym problemem, który nas czekał.
    Wiele lat po tym strasznym doświadczeniu dopadł nas duch przeszłości i problemy z ząbkami powróciły, ze zdwojoną siłą.
    Zaczęło się niewinnie, ot od wzmożonego zgrzytania ząbkami. Później było grzebanie w miseczce i wybieranie najbardziej miękkich przysmaków. Zero ślinienia się czy łzawienia oczek, natomiast pojawiła się apatia i osowiałość co przesądziło o wizycie u weterynarza.
    Tym razem trafiłam właściwie, wiedziałam już kogo szukać i kto pomoże nam zdiagnozować problem. Trafiłam do najlepszego specjalisty zwierząt egzotycznych we Wrocławiu i tu zaczęła się walka- jak się okazało- walka o życie.

    Diagnoza- przerosty zębów trzonowych z lizą policzków ( ze względu na poranienie błony śluzowej policzków przez ostrogi zębowe)
    Znowu zdjęcie, szybki zabieg i miało być po kłopocie. Jednak po powrocie do domu mój zwierzak przestał w ogóle jeść, uszkodzone policzki musiały z pewnością bardzo boleć, zaczęło się dokarmianie strzykawką specjalnymi preparatami dla gryzoni ( Herbal Care i Critical )
    Od tego czasu wizyty u weterynarza stały się naszą rutyną, Pysia nigdy nie powróciła już do jedzenia stałego pokarmu. Dzień w dzień karmiłam ją strzykawkami i dbałam o higienę pyszczka przepłukując go roztworem szałwii, robiłam co mogłam by pomóc jej jak najlepiej umiałam.
    Nasza walka trwała półtora roku. Niestety przegrałyśmy ją, Pysia bardzo podupadła na zdrowiu i 27 stycznia odeszła od nas spokojnie i cicho, otoczona miłością którą ją darzyłam. Umarła na moich rękach, patrząc na mnie tymi czarnymi jak węgielki oczami.
    Po 15 latach wspaniałej przyjaźni opuściła mnie moja najwierniejsza kompanka, istota która zmieniła moje życie i którą zawsze będę nosiła w sercu.

    Jest mi ogromnie ciężko, nie umiem przyzwyczaić się do myśli, że już jej ze mną nie ma. Kochałam ją najbardziej na świecie i ogromnie mi jej brak.
    Trafiłam na ten blog przypadkiem, szukałam informacji o adopcji szynszyli, chcę znowu dać kochający dom jakiemuś futrzanemu cudakowi.
    Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał przeczytać historię Pyśki i zapamiętać ją jako przestrogę.
    Zęby są na prawdę niesamowicie istotne, nie ignorujcie sygnałów które wysyła Wam pupil, reagujcie natychmiast, nie traćcie czasu, ponieważ szybko może go Wam zabraknąć.

    Dominika

  2. Ilon3k 3 marca, 2015 at 00:43

    Bardzo smutna, ale i pouczająca historia. Mam nadzieję, że Twój nowy szyszek będzie miał u Ciebie równie dużo miłości co Pysia. 🙂

    PS. Oby co drugi szyszek chociaż dożywał takiego wieku.. Ach..

  3. Alka P. 11 lipca, 2015 at 14:42

    U mojego Gienia wykryto przerastające korzenie trzonowców na rtg. Ma 10 miesięcy i chciałm go skontrolowac u weterynarza podczas wakacji, jednak wizyta się przyspieszyła. Zaczęły mu łzawić oczy, z początku myślałam że to przez zmianę piasku. Przemywałam świetlikiem ale wyglądało to kiepsko. Z nocy zauważyłam małe, suche kupki, w dzień nie zrobił ich wcale wiec zadzwoniłam i z marszu udałam się do weterynarza. Pobrano mu krew, której badaniej wykazało stan zapalny i obniżony poziom glukozy. Podejrzenie padło na zapalenie z przewodu pokarmowego spowodowanego nie jedzeniem siana w konsekwencji problemów z ząbkami (faktycznie jadł go bardzo mało, ale obgryzał patyki i jadł karmę i zioła).
    Dodatkowo GŁUPIA bez konsultacji z lekarzem podawałam mu raz w tygodniu GimPet zapobiegawczo w ochornie przed zakłaczaniem (który jest polecany dla szynszyli przez niektórych lekarzy – wiem od osób które posiadają szynszyle !!!) co jest kompletną bzdurą, gdyż lekarz wytłumaczył mi dokładnie jego działanie i okazało się że oblepia jelita i szynszyla nie jest w stanie tego wydalić w przeciwieństwie do kotów, przez co wszystko co zjadał zalegało mu w jelitach i nie trafiało do organizmu, schudł 20 gram, nie pomogła rodzynka, jabłko ani śliwka żeby zrobił kupkę, więc PRZESTRZEGAM wszyskie osoby, którym lekarz mówi że GimPet dla kotów nadaje się też dla szynszyli!.
    Od miejscowego lekarza dostał neomecynę (lek z antybiotykiem do oczu), który po tygodniu stosowaniu nie pomógł. Po wizycie w klinice specjalizującej się w zwierzętach futerkowych i teście fluo okazało się że ma zatkane kanaliki nosowo – łzowe tak, że ani kropla nie wypłynęła przez nosek. Dostał krople przeciwlapalne do oczu, antybiotyk, lek przeciwzapalny i przeciwbólowy, bobotic przeciwzdęciowy i w razie gdyby mało jadł odżywkę do karmiania. Męczyliśmy go z zakrapianiem oczu 2 razy dziennie, na szczęście wszystkie leki ochoczo zjadał prosto ze strzykawki gdyż były słodkie. Podczas brania leków zaczął jeść siano. Wizyta kontrolna znów wykazała zatkane kanaliki. Pani wet powiedziała że nie przetykaja ich gdyż są zbyt małe, że pozostaje nam dbanie o higienę wokół oczu, przemywanie świetlikiem żeby ściagąć wydzielinę która nie ma się jak wydostać. Na tej wizycie zrobiliśmy rtg, które niestety wykazało zmienione zęby trzonowe których korzenie zaczynają przerastać. Kolejna wizyta kontrolna pod odstawieniu leków nie wykazała pogorszenia stanu zębów, ustanie stanu zapalnego i górną granicę poziomu glukozy (słodkie leki). Obecnie obserwujemy Gienia jak radzi sobie bez leków czy je sianko (różnie bywa, raz mniej raz więcej ale je). Mamy regularnie kontrolować zęby, wagę, dbać o oczy. Tak więc Gieniula jest najwyraźniej obciążona genetycznie ale mam nadzieję że regularne kontrole i szybkie reagowanie pomoże.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *