Łączenie szynszyli – podejście drugie – klatka
Jako, że panowie się polubili postanowiłam wtajemniczyć ich jeszcze bardziej, wkładając do jednej klatki. Przed tym umyłam ją i wymieniłam ściółkę, żeby nie było zbyt wielu zapachów.
Na początku było zdziwienie, bieganie z półki na półkę, szczekanie… o tak tyle szczekania w jeden dzień, dawno nie było. Później Stefan myślał, że Riki to samiczka i chciał go… (natura).
Panowie spędzili w ten sposób cały dzień – na spędzanie wspólnej nocy było jeszcze za wcześnie, ponieważ to zbyt duże ryzyko. Szynszyle mogą być spokojne i przytulone, a w drugiej sekundzie będą skakały sobie do gardeł. Jeszcze kilka dni i sądzę, że chłopcy spędzą ze sobą pierwszą noc.
Później otworzyłam klatkę i zaczął się wybieg. Najśmieszniejsze było to, jak Riki wbiegał do klatki Stefka i wyrzucał z niej patyczki i jedzenie, po czym uciekał. 😉
Już w tej chwili mogliby ją spędzić, ale nie chcę zapeszyć i pierwszy raz mam tremę. Pewnie dlatego, że tyle osób patrzy mi na ręce i nie chcę Was zawieść.
Przypomnę Wam jeszcze, że łączenie odbywa się w spokojnych warunkach, bez głośnej muzyki czy telewizora. Dzięki temu zwierzęta są spokojniejsze, nie płoszą się i nie rozpraszają.